Czy Ukraina powinna stać się członkiem NATO? | W. Waszczykowski | Dziennikarski Poker - Telewizja Republika
Komentarze i opinie publicystów. subskrybuj nasz kanał i oglądaj codziennie wiadomości z Polski i ze Świata oraz wszystkie nasze programy! Jeśli podoba się Państwu video, prośba o udostępnienie go swoim znajomym oraz polubienie przez kliknięcie kciuka
Komentarze:
wojciech makowski: W NATO juz jest ale do UE Ukrainie nie polecam
Czarna Mamba: MANO PASO MIAŁ NA MNIE CHĘTKĘ A JA DAŁAM MU KOSZA?????
Tadeusz Kruszka: Gratulacje dla prowadzącego redaktora i gościa za dobry program Brawo Republika
ON-THE GO: waszczykowski ma soviecka mentalnosc
Czarna Mamba: Mano Paso- żonaty od czterdziestu lat, ale ma młoda kochankę ?
T T: Głosuję na PiS.
T T: I❤PiS
T T: Popieram wizję PiS silnej Polski.
Mac: Kraj morderców Polaków Rosjan ,Żydów powinien być członkiem NATO !!!! Ukraina odpowiada mentalnie mordercą amerykańskim, jest dokładnie taka sama jak ci mordercy amerykanie !!! Ale to właśnie USA wrobili Ukrainę w tą wojnę z Rosja I robią na tej wojnie Kokosowe interesy !!!! Dopóki Ukraina się broni to obiecują jej przystąpienie do NATO ale kiedy Rosja pójdzie dalej USA odwrócą się i zostawia Ukrainę Rosji zresztą tak jak zrobili z innymi państwami Irak ,Afganistan czy Kurdów!!!!
Jerzy Walczyna: Z banderą i szuchewyczem nigdy do NATO
Krzysztof Wilczoch: Jąkała Stankiewićz zapomniał dodać że Waszczykowski to również odkrywca kraju San Eskobar z którego cały świat śmiał się do łez. Nawet dziecko rozumie że wstąpienie Ukrainy do NATO to III wojna światowa, lub inaczej zagłada Europy.
Dissident Voice: Dla nieświadomych wyciek Manninga jest ważny dla amerykańskiej opinii publicznej, ponieważ ujawnił okrucieństwo popełnione przez Stany Zjednoczone. Kluczem są Stany Zjednoczone – obywatele USA powinni bardziej dbać o to, czy rząd USA strzela do cywilów z karabinu maszynowego, niż o to, czy robią to Koreańczycy z Północy czy Irańczycy. Najwyraźniej Google nie rozumie znaczenia ujawnienia, które nie tylko uzupełnia i wzmacnia propagandę przeciwko Korei Północnej i Iranowi, którą społeczeństwo amerykańskie jest już codziennie karmione. To powtarza się w całej książce, a Google demonstruje specjalny błąd w błaganiu za specjalnym błędem w błaganiu, twierdząc w kółko, że inne kraje nie mogą usprawiedliwić swoich tajemnic państwowych, ale Stany Zjednoczone mogą (s. 47).
Wrogowie USA są traktowani w książce z pogardą, podczas gdy najbardziej brutalni i naganni sojusznicy Stanów Zjednoczonych są traktowani z szacunkiem w książce. Nawet Arabia Saudyjska, o wiele bardziej represyjna niż Iran, jest jedynie cytowana w „przestrodze” przeciwko działalności dysydentów (s. 56-57). Kraje próbujące odbudować Internet, aby zapobiec jego obracaniu się wokół Stanów Zjednoczonych i amerykańskich gigantów technologicznych uzbrojonych w globalny wyłącznik, są traktowane przez Google jako paranoiczne dyktatury, bez żadnego uzasadnienia (s. 83).
W pewnym momencie książka daje nawet dokładne podsumowanie życia Palestyńczyków pod izraelską okupacją, „podlegających innym prawom i narażonych na nieokreślone zatrzymania, egzekucje pozasądowe, brak rzetelnego procesu i wszelkiego rodzaju ograniczenia swobód obywatelskich i ludzkich”. , ale co ciekawe, nie ma tam nazwy Izraela. Zamiast tego otrzymujemy hipotetyczne sytuacje, w których Iran mógłby zrobić te rzeczy, bez żadnych dowodów na to (s. 101-185). Chiny są później poddawane tej samej prymitywnej propagandzie w książce (s. 184-185). Bardziej prymitywny przykład oczywistej hipokryzji i bigoterii w książce pojawia się, gdy Google lamentuje nad „taktyką propagandową” palestyńskiej grupy „terrorystycznej” Hamasu, polegającej na rozpowszechnianiu wideo izraelskich okrucieństw w Gazie (s. 189),
Jednym z najgorszych błędów skonstruowanych przez Google w tej książce jest próba przedstawienia trzech różnych krajowych modeli cenzury, pierwszego rzekomo rażącego, drugiego umiarkowanego i trzeciego rzekomo liberalnego. Chiński model, określany jako „jawna” cenzura, opiera się na ochronie interesów narodowych i porządku społecznego i jest otwarcie uznawany przez państwo (s. 86-87). Podobno na drugim końcu spektrum znajduje się model niemiecki, określany jako „politycznie i kulturowo akceptowane filtrowanie”. Jeśli jednak dobrze się jej przyjrzeć, jest ona dokładnie taka sama jak chińska, ponownie oparta na ochronie interesów narodowych i porządku społecznego (s. 88-89). Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że Google użył tylko modnych słów, aby przedstawić chińską cenzurę jako w jakiś sposób społecznie nieakceptowalną dla czytelnika, jednocześnie przedstawiając identyczny model cenzury w Niemczech jako akceptowalny. Nawet jeśli osobiście uważam, że Chiny są państwem paranoicznym w odniesieniu do aplikacji mobilnych i stron internetowych, analiza Google dotycząca ich niższości w stosunku do Niemiec jest błędna, zawiła, nienaukowa i pozbawiona jakiejkolwiek treści.
Wrogowie USA są traktowani w książce z pogardą, podczas gdy najbardziej brutalni i naganni sojusznicy Stanów Zjednoczonych są traktowani z szacunkiem w książce. Nawet Arabia Saudyjska, o wiele bardziej represyjna niż Iran, jest jedynie cytowana w „przestrodze” przeciwko działalności dysydentów (s. 56-57). Kraje próbujące odbudować Internet, aby zapobiec jego obracaniu się wokół Stanów Zjednoczonych i amerykańskich gigantów technologicznych uzbrojonych w globalny wyłącznik, są traktowane przez Google jako paranoiczne dyktatury, bez żadnego uzasadnienia (s. 83).
W pewnym momencie książka daje nawet dokładne podsumowanie życia Palestyńczyków pod izraelską okupacją, „podlegających innym prawom i narażonych na nieokreślone zatrzymania, egzekucje pozasądowe, brak rzetelnego procesu i wszelkiego rodzaju ograniczenia swobód obywatelskich i ludzkich”. , ale co ciekawe, nie ma tam nazwy Izraela. Zamiast tego otrzymujemy hipotetyczne sytuacje, w których Iran mógłby zrobić te rzeczy, bez żadnych dowodów na to (s. 101-185). Chiny są później poddawane tej samej prymitywnej propagandzie w książce (s. 184-185). Bardziej prymitywny przykład oczywistej hipokryzji i bigoterii w książce pojawia się, gdy Google lamentuje nad „taktyką propagandową” palestyńskiej grupy „terrorystycznej” Hamasu, polegającej na rozpowszechnianiu wideo izraelskich okrucieństw w Gazie (s. 189),
Jednym z najgorszych błędów skonstruowanych przez Google w tej książce jest próba przedstawienia trzech różnych krajowych modeli cenzury, pierwszego rzekomo rażącego, drugiego umiarkowanego i trzeciego rzekomo liberalnego. Chiński model, określany jako „jawna” cenzura, opiera się na ochronie interesów narodowych i porządku społecznego i jest otwarcie uznawany przez państwo (s. 86-87). Podobno na drugim końcu spektrum znajduje się model niemiecki, określany jako „politycznie i kulturowo akceptowane filtrowanie”. Jeśli jednak dobrze się jej przyjrzeć, jest ona dokładnie taka sama jak chińska, ponownie oparta na ochronie interesów narodowych i porządku społecznego (s. 88-89). Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się, że Google użył tylko modnych słów, aby przedstawić chińską cenzurę jako w jakiś sposób społecznie nieakceptowalną dla czytelnika, jednocześnie przedstawiając identyczny model cenzury w Niemczech jako akceptowalny. Nawet jeśli osobiście uważam, że Chiny są państwem paranoicznym w odniesieniu do aplikacji mobilnych i stron internetowych, analiza Google dotycząca ich niższości w stosunku do Niemiec jest błędna, zawiła, nienaukowa i pozbawiona jakiejkolwiek treści.
Dissident Voice: Jak Google uzasadnia rzekomo „społecznie akceptowalny” model cenzury państwowej w Niemczech? Cytuje rząd Malezji, który powiedział, że „przestrzeganie prawa nie może być interpretowane jako cenzura” (s. 89). W rzeczywistości „przestrzeganie prawa” dokładnie opisuje cenzurę we wszystkich jej formach i nie jest bardziej liberalnym modelem cenzury niż w Chinach czy nawet w Korei Północnej. Wszystko, co Google zrobiło z tym rzekomym badaniem porównawczym różnych modeli cenzury, to próba wprowadzenia czytelnika w błąd, aby zgadzał się z prawem niemieckim i nie zgadzał się z prawem chińskim, używając jedynie sloganów przeciwko chińskiemu systemowi i bez rzetelnej analizy.
Ogólna teza The New Digital Age składa się ze specjalnego błagania , że tylko Stany Zjednoczone mogą usprawiedliwić cenzurę lub tajemnice państwowe i że tylko Stany Zjednoczone powinny być chronione przed anarchicznymi wpływami politycznymi rozpętanymi przez Internet. Reszta książki jest puchata, aby wydłużyć liczbę słów i sprawić, że Google wygląda jak autorytet, którego opinie polityczne powinny mieć większą wagę niż przeciętny bloger, a prawie wszystkie twierdzenia zawarte w książce okazały się fałszywe w ciągu kilku miesięcy od publikacji.
Ogólna teza The New Digital Age składa się ze specjalnego błagania , że tylko Stany Zjednoczone mogą usprawiedliwić cenzurę lub tajemnice państwowe i że tylko Stany Zjednoczone powinny być chronione przed anarchicznymi wpływami politycznymi rozpętanymi przez Internet. Reszta książki jest puchata, aby wydłużyć liczbę słów i sprawić, że Google wygląda jak autorytet, którego opinie polityczne powinny mieć większą wagę niż przeciętny bloger, a prawie wszystkie twierdzenia zawarte w książce okazały się fałszywe w ciągu kilku miesięcy od publikacji.
Alfreda Zabloka: Tylko PiS
Aldona Marasek: N I G D Y z życiu. Ukraina, to sztuczny twór, to zbiorowisko stepowej dziczy. Coś takiego, nie może wstąpić w struktury NATO.
Jack De.: Absolutnie zadnej UKRAINY w Nato .????
Lord Xanth: Normalnie się słucha na podwójnej prędkości. Dużo zdrowia dla Gościa!
Teresa Leszczynska: Ukraina w nato to gwarancja wojny w Polsce❤❤❤czym prędzej ukraine do nato??????????????
Adam Potocki: Nigdy.
Film osadzony źródło: https://www.youtube.com/watch?v=PJ_onjrYwdQ